sobota, 31 maja 2014

Mam problem z Fabregasem....

fot.skysports.com
Wystarczył moment, by internet oszalał, a portale sportowe prześcigały się w informowaniu swych czytelników o potencjalnej bombie transferowej. Cesc Fabregas może odejść z Barcelony. Cena wywoławca: 30 milionów funtów. Kierunek: Premier League. 

Fabregasa nikomu przedstawiać nie trzeba. Za młodu ściągnięty na Highbury, gdzie przez 8 lat zbierał piłkarskie szlify pod wodzą Bossa. Potem stało się nieuniknione. Powrót do domu. Do wielkiej, nietykalnej wówczas Barcelony. Minęły trzy lata i piłkarski świat nie obronił się przed upływem czasu ulegając wielokierunkowemu rozwojowi.

W 2011 Barcelona zdobyła dwa najważniejsze dla siebie trofea. Wygrała zarówno ligę hiszpańską, jak i okazała się najlepszą drużyną Europy. Po powrocie Fabregasa Blaugrana miała być jeszcze silniejsza. Jako pierwsza w historii miała zdobyć drugi raz z rzędu Puchar Ligi Mistrzów. Na przeszkodzie stanęła Chelsea. Rok później Bayern. W tym roku Atletico.

 I jak w swoich dwóch pierwszych sezonach po powrocie do kraju wyszkolony w Anglii pomocnik odnosił jakikolwiek zespołowy sukces, tak w tym po raz pierwszy od dawna Duma Katalonii została pokonana na każdym polu. Co gorsza zawsze przez rywala z Madrytu. Wybaczcie Ci, którzy w tym momencie są zdegustowani taką informacją. Dla mnie Superpuchar Hiszpanii jest pozbawionym znaczenia dwumeczem i nie można przez jego pryzmat patrzeć na osiągnięcia danej drużyny w sezonie. To zwieńczenie. Nic więcej. Nic nie znaczące odznaczenie!

Trzy lata spędzone na Camp Nou to dla Cesca przyzwyczajonego do pracy pod jednym menedżerem klubowym istotna zmiana. Zaczął pod wodzą Guardioli, potem szkolił się pod okiem śp. Vilanovy i Martino. Teraz po powrocie  z Mundialu czeka na niego Luis Enrique. Tylko czy się doczeka? Odpowiedź na to pytanie skryta jest w cieniu. 

Fabregasa na Wyspy chciał ściągnąć już rok temu David Moyes, który poszukiwał zawodników mogących być wzmocnieniem środka pola. Jak się skończyło, wiemy wszyscy. Teraz zainteresowanie Hiszpanem jest o wiele większe, a na serwisach bukmacherskich już można postawić swoje pieniądze na to, kto zakontraktuje pomocnika. Mimo, że Czerwone Diabły rzekomo wyrażają brak zainteresowania Fabregasem nie sądzę, by Van Gaal nie brał takiego zawodnika pod uwagę w procesie odbudowywania potęgi czerwonej siły z przemysłowego miasta.

27-letni zawodnik może okazać się zbawieniem dla Manchesteru City. Zatrudnienie go, by zastąpił Toure byłoby dobrym manewrem pod względem ekonomicznym- FFP, sportowym- doświadczenie w PL, jak i przyszłościowym- 4 lata różnicy pomiędzy pomocnikami.  Również dla Chelsea Fabregas byłby niezaprzeczalnie wzmocnienie. Duet Matic- Fabregas siałby w Premier League postrach.

Ale w tym wszystkim nie można zapominał o Arsenalu. Drużynie, która wreszcie zdobyła trofeum; drużynie, która wreszcie przeprowadziła poważny transfer; drużynie którą Hiszpan zna od podszewki, którą szanuje i kocha nad życie. To w północnym Londynie odnosił swoje pierwsze sukcesy stając się następcą Henry'ego i otrzymując w końcu zaszczyt pełnienia funkcji kapitana. To tam rozwinął się piłkarsko pod czujnym okiem Wengera i bardziej doświadczonych kolegów. To tam dojrzał pod każdym względem.

I tu pojawia się problem. Tak jak nie mogę zaprzeczyć temu, jak wiele dla Arsenalu zrobił Fabregas w przeszłości, tak nie jestem przekonany co do tego, że on jest teraz niezbędnym wzmocnieniem czwartej siły angielskiej ligi. Oczywiście, doświadczenie i umiejętności Hiszpan ma na poziomie światowym, ale środek pola to formacja, która nie potrzebuje wzmocnień pod warunkiem, że nikt z niej nie odejdzie.

O miejsce w niej walczy Wilshere, Ramsey, Rosicky, Arteta, Flamini, Oezil i Cazorla. Oczywiście. Kilku z nich może z równym powodzeniem występować na bokach boiska, ale pełnienie funkcji środkowego pomocnika to dla nich chleb powszedni. Tam czują się jak przysłowiowa ryba w wodzie.

Jeśli Wenger chce wzmocnić zespół niech skupi się na innych, newralgicznych pozycjach. Przydałby się napastnik, który nie będzie uzupełnieniem składu, ale kimś kto będzie potrafił posadzić Giroud na ławce. Po odejściu Bacary'ego Sagni powstaje na prawej obronie dziura, której nie ważne jak bardzo bym spróbował uwierzyć nie zapełni Carl Jenkinson, który powinien udać się na wypożyczenie, które ostatecznie zdefiniuje jego przyszłość. Odszedł Fabiański, powrócił z wypożyczenia niegrający nic Viviano, więc konkurencji Szczęsny żadnej nie ma, a bez niej trudno może mu być zachować wysoką dyspozycję przez całą formę, bądź zezwolić mu na chwilę przerwy, odpoczynku. Broń Boże, gdyby doznał urazu wykluczającego go na dłuższy okres z gry.

Słyszałem dziś wiele głosów, że w grudniu będę, jako fan Arsenalu nieprzekonany o transferze Fabregasa żałował, że Hiszpan jednak nie wrócił do północnego Londynu. W końcu, w obliczu kontuzji, jak i zawieszeń  niezbędna do sukcesu jest mocna ławka rezerwowych- Liverpool coś o tym wie Ja jednak wolę wymienić sztab medyczny, bo uważam to za bardziej przyszłościowe działanie.

Choć może i tak wszystko sprowadza się do pewnego, trafnego stwierdzenia z którym nie potrafię się nie zgodzić. Arsenal nie potrzebuje Fabregasa, ale nie może sobie pozwolić na to, by zasilił on inny klub Premier League.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz