![]() |
to zdjęcie mówi wyraża więcej niż milion słów. Bully. I wszystko jasne// źródło: squawka.com |
1.Gra defensywna Arsenalu powodem do zmartwień
Błędy, błędy i jeszcze raz błędy. Indywidualne potknięcia, takie jak niepotrzebne wyjścia Mertesackera do Mirallasa, strata piłki przez Sagnę to jedno. Dużo bardziej rażąca była postawa całego zespołu i ogromne, wolne przestrzenie, które bezlitośnie wykorzystywali The Toffies. Grę defensywną gości cechował brak zrozumienia i zaangażowania, które w połączeniu ze statecznością sprawiły, że z bloku defensywnego można wyróżnić trochę na zachętę tylko Wojciecha Szczęsnego, który wybronił setkę Lukaku, a niepewnie zachował się jedynie przy samobójczym trafieniu Mikela Artety.
2. Zły dobór personalny- braki w szybkości
Na starcie z Evertonem Wenger wystąpił graczy statycznych, pozbawionych przyspieszenia. Owa decyzja znacznie ułatwiła grę dynamicznym, szybkim zawodnikom gospodarzy. W atakach drużyny z północnego Londynu brakowało tempa, pomocnicy nie nadążali z powrotem za wyprowadzającym szybkie akcje Evertonem, a z obroną zwycięzcy dzisiejszego meczu robili co chcieli. Dopiero wejście Chamberlaina ożywiło grę Arsenalu. Było jednak już wtedy za późno na jakiekolwiek zmiany.
3. Martinez- właściwy człowiek na właściwym miejscu
Arsenal zagrał słabo nie tylko z powodu decyzji personalnych Wengera, ale przede wszystkim dlatego, że nie pozwolił mu na to zespół gospodarzy. Everton rozegrał dzisiaj fenomenalne zawody. Świetnie z przodu zagrał belgijski czołg, na skrzydłach szaleli najlepsi w mej opinii na swych pozycjach Coleman i Baines, a w środku pola niepodzielnie rządzili Barkley, który zastąpił kontuzjowanego Osmana, niedoceniany McCarthy i Gareth Barry.
Everton mimo, że personalnie niewiele się zmienił to pod wodzą Martineza przeszedł metamorfozę totalną. The Toffies grają efektywnie, a zarazem efektownie, niemal jak sąsiedzi z czerwonej części Merseyside. Można Evertonu nie lubić, można nim gardzić, ale jednemu nie można zaprzeczyć. Grają pięknie dla oka.
4. Przyszłość Lukaku
Tottenham, Chelsea, Everton, Bayer, Borussia, Atletico? Gdzie w przyszłym sezonie będziemy obserwować bohatera spotkania z Arsenalem?
Przez cały sezonu obserwujemy stopniowy progres napastnika, który dzięki pechowej kontuzji Benteke, będzie głównym napastnikiem traktowanej jako czarny koń, reprezentacji Belgii. Lukaku w tym sezonie zachwyca. Walczy o każdą piłkę, jest skuteczny, wspomaga drużynę w obronie, nie boi się starć 1 na 1 i dynamicznych rajdów. Nie dziwne, że Martinez chce go u siebie zatrzymać. Sam zawodnik wyjaśnił też ostatnio, że sam żądał wypożyczenia, bo chciał się rozwijać, nie chciał stać w miejscu i czekać na swoją szansę. A z Mourinho, z którym próbują go poróżnić media relacje ma dobre.
Pytanie tylko, czy Lukaku może stać się w przyszłości kluczowym elementem układanki Mourinho. Według mnie wszystko zależy od samego Portugalczyka, dyspozycja Belga jest w tym momencie na drugim miejscu. Widać, że rosły napastnik ma problemy z grą kombinacyjną, ale przecież The Happy One powinien przez okres przygotowawczy sprawić, że gra na małej przestrzeni, we dwóch, trzech zawodników będzie dla Lukaku pestką. W obliczu prawie pewnego odejścia trzech napastników ze Stamford Bridge drzwi do kariery zostały przed nim szeroko otwarte.
5. Czołówka to za wiele
Biorąc pod uwagę starcia z pierwszą piątką najsilniejszych klubów Arsenal nie ma się czym pochwalić. W 10 spotkaniach Kanonierzy wygrali jedno spotkanie (2:0 na Emirates z Liverpoolem), zremisowali 4 i przegrali 5. W sumie 7 punktów na 30, czyli plus minus 23%. Wynik tragiczny. Z takimi rezultatami zdobycie mistrzostwa pozostaje marzeniem, bo legenda głosząca że mistrzostwo można zdobyć wygrywając ze wszystkimi spoza czołówki w Premier League nie obowiązuje. Panuje tam zbyt duża konkurencyjność. Trzeba umieć wygrywać ze wszystkimi!
6. Altruizm Wengera
Im bliżej zakończenia sezonu, tym bardziej jestem przekonany, że Profesor czeka na przedłużenie kontraktu, bo nie wie czy tak dobrze rozpoczęta kampania nie zakończy się kompletnym fiaskiem. Gdyby złożył swą sygnaturę dzisiaj to nieważne, jakie byłyby wyniki to pozostałby najprawdopodobniej w klubie na następny rok. Teraz, gdy nie wiadomo jak potoczą się dalsze losy Kanonierów Wenger woli poczekać i w razie potrzeby odejść, by zwolnić miejsce jednemu z wielu kandydatów, o których się mówi jako jego potencjalnych następcach- Klopp, Martinez, Simeone.
7. Nadzieja w terminarzu
Arsenal: West Ham (d), Hull (w), Newcastle (d), WBA (d), Norwich (w)
Everton: Sunderland (w), Crystal Palace (d), Manchester United (d), Southampton (w), Manchester City (wy), Hull (w)
Cała nadzieja Kanonierów na utrzymanie się na czwartym miejscu po końcowym gwizdku sędziego 11 maja leży w harmonogramie gier. Podopieczni Wengera nie rozegrają już żadnego meczu z zespołem z czołówki, a Everton oprócz tego, że ma mecz zaległy ma do rozegrania trzy bardzo ciężkie spotkania. Domowe starcia z drużynami z Manchesteru i wyjazd na St. Mary's nie będą spacerkiem. Oprócz tego na Everton czekają pojedynki z zespołami, które walczą o utrzymanie. Mimo, że w obecnej dyspozycji na miejsce w eliminacjach do fazy grupowej Ligi Mistrzów bardziej zasługują The Toffies, to miejsce to najprawdopodobniej przypadnie finalnie raz kolejny drużynie z północnego Londynu
8. Casus Chelsea
To o czym Mourinho mówi głośno, dla Wengera jest tematem tabu. Portugalczyk widzi problem i mówi o nim wprost. Problem nie posiadania klasowego napastnika. Z całym szacunkiem dla Sanogo, Giroud, Bendtnera, któremu kończy się kontrakt, żaden z nich nie jest napastnikiem odpowiednim dla Arsenalu pragnącego być najlepszą drużyną w Anglii. Jeśli Wenger chce być poważnie traktowany musi sięgnąć po snajpera pełną gębą. Znaleźć nowego Van Persiego, czy Henry'ego. Zawodnika, który potrafił jednym dotknięciem odmienić losy meczu, przekuć porażkę w zwycięstwo.
9. Potrzeba przebudowy
Arsenal nie przegrałby tego meczu, gdyby nie zdziesiątkowana urazami kadra. Problem słabego sztabu medycznego, bez którego nie można myśleć o sukcesie w dzisiejszej piłce dostrzegają prawie wszyscy. Piłkarze, kibice, eksperci. Jednak Wenger i zarząd pozostają ślepi na nieporadne działanie swych pracowników. Nie mówię, że każdej, ale połowy urazów dało się pewnie uniknąć.Niektóre były dziełem przypadku, niektóre spowodowane upartością Wengera.
10. Puchar Anglii koniecznością
Jeśli Wenger ma odejść to przynajmniej niech to zrobi w jakimś stylu. Sir Alex Ferguson odszedł po zdobyciu mistrzostwa Anglii, Francuz jakby zdobył Puchar Anglii powinien podążyć ścieżką wyznaczoną przez bardziej utytułowanego kolegę po fachu. Tym samym zakończyłby jedną z najważniejszych sag w Premier League, ale jednocześnie dałby początek nowej. Sam odszedłby w glorii chwały, prowadząc zespół do pierwszego od dawien trofeum. Zegar tyka. Tyk Tyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz