niedziela, 15 grudnia 2013

Piłkarskie gesty

W świecie piłki, w którym każdy krok, każdy ruch rejestrowany jest przez kamery szczególnie trzeba uważać na gesty, czyli świadomie lub nieświadomie wykonywane znaki o określonym znaczeniu. Cieszynki różnej maści od serduszka Bale'a po taniec Sturridge'a, ruchy wykonywane przy stałych fragmentach gry mające na celu wskazanie schematu rozegrania to główne znaki z jakimi przeciętny kibic może się spotkać oglądając piłkarskie spotkanie. Ale są też te, które na długo zapadają w pamięci kibiców, te za które trzeba potem odpokutować. Do popularnego gestu Kozakiewicza (tak wiem inna dyscyplina), uciszania Mourinho, całowania na szczęście łysiny Bartheza, wyciągniętej ręki Di Canio warto dopisać gesty dwóch Kanonierów z meczu na Etihad.

Jest 68 minuta. Arsenal przegrywa 4:2, a sędzia Atkinson po raz kolejny popisuje się niezrozumiałą decyzją. To było za dużo dla Wilshere'a. Frustracja, złość na swą naganną grę połączone z niezrozumieniem decyzji arbitra znalazły swój upust w geście. Anglik pokazał środkowy palec, nie wiadomo do końca czy w stronę kibiców gospodarzy, czy w stronę sędziów. To już nie jest ważne. Wszystko mimo, że umknęło Atkinsonowi zostało zarejestrowane przez kamery i na pewno całą sytuacją zajmie się komisja ligi. Wilshere, w myśl słów Wengera " Jeśli to zrobił i zostanie zawieszony musi to zaakceptować" nie ma wyboru. Pozostaje mu czekać na wymiar kary i przemyśleć swe ostatnie zachowanie. Bo to, że pokazał palec to jedno. Problem leży w tym, że gest ten może mieć nie tyle negatywny wpływ na Kanonierów (Wilshere nie jest czołową postacią i łatwo go będzie zastąpić) co wpływ na wszystkich młodych fanów Anglika, którzy nieświadomi mogą zacząć naśladować swój wzór.

Druga sytuacja miała miejsce po meczu. Gdy wszyscy Kanonierzy udawali się w stronę kibiców, by mimo słabej postawy stawić czoła kibicom i podziękować im za doping jeden z nich stwierdził, że szatnia to bardziej odpowiednie dla niego miejsce. Oezil mimo reakcji Mertesackera zrobił co uważał za słuszne. Na konferencji prasowej Wenger całą sytuację zbagatelizował, - "To są Niemcy, rozwiążą to między sobą, nie martwcie się" - ale mleko się rozlało. Dotąd uwielbiany przez kibiców Niemiec mówiąc wprost podpadł im "gwiazdorskim" zachowaniem. Nie wiem, co kierowało Oezilem przy podejmowaniu tej bezsensownej decyzji, ale pewnym jest, że ten genialny rozgrywający musi teraz skupić się na odzyskaniu sympatii fanów.



                                                                                                                               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz