niedziela, 1 grudnia 2013

Niedziela z Premier League

Totttenham- Manchester United- Niewykorzystane sytuacje.....

Zanim o samym meczu parę słów o rzeczach mniej lub bardziej ważnych z nim związanych.

W prasie od kilku dni przewija się jeden temat. Potencjalnego następcy AVB. Laudrup, Enriquez (prowadzący Celtę Vigo trener nie wyraził zainteresowania) to tylko niektóre z nazwisk znajdujące się na liście. W meczu z Tromso (wygranym 2:0 ) można było zobaczyć, że cała sytuacja spowodowana głównie nagonką mediów, które tylko wytykają AVB błędy i to z reguły, te nie na płaszczyźnie taktycznej (jak słusznie na Twitterze zauważył Michał Okoński, współpracownik sport.pl), lecz w oparciu o jego postawę,  młodego Portugalczyka powoli zaczyna przerastać, bo na kibica nie powinien zwrócić najmniejszej uwagi. A tak całą sytuacją dał kolejny pretekst do pisania artykułów negatywnych.  Mecz z Czerwonymi Diabłami ma dać odpowiedź, czy AVB podniósł się po upokarzającej porażce z zeszłej kolejki i był w stanie podnieść morale zespołu. Mecz w Lidze Europejskiej na pewno ułatwił mu to zadanie.  Co ważne, po wypowiedziach piłkarzy widać dwie główne rzeczy. Wierzą oni w swojego menadżera: " Mamy dobrego menadżera (...) Kiedy gracze zrozumieją, czego on od nas oczekuje to będzie tylko lepiej i lepiej. Wszystko sprowadza się do cierpliwości (...) Wygląda na człowieka, który naprawdę chce żebyśmy grali ofensywnie" mówi Eriksen, ale również po jednej klęsce nie załamują się i wierzą w swoje umiejętności : "Nie możecie spisywać nas na straty, rok temu w tym okresie też szło nam słabo, bo przegraliśmy z Wigan, Arsenalem i City, ale mieliśmy świetną formę w grudniu i styczniu i myślę, że powtórzenie tego jest naszym celem. Chcemy dobrze zagrać w najbliższych dwóch miesiącach (..) Jesteśmy niezwykle zmotywowani przed niedzielnym meczem, szczególnie po klęsce z City(...)- Vertonghen.

Czerwone Diabły żyły zaś nie tyle, co fenomenalnym rezultatem na BayArena co obchodzącym w piątek czterdzieste urodziny Ryanem Giggsem.

"Gdybym przechodził z klubu do klubu, teraz już byłbym na emeryturze (...) Nie wiem co młodzi myślą o mnie. Gdy miałem 17,18 lat uważałem, że trzydziestolatkowie to starcy. Teraz mam 40 lat. (...) Jestem szczęśliwy, że mogłem być w jednym klubie, gdzie otaczali mnie fantastyczni gracze." Giggs

"Co on zrobił jest czymś wspaniałym. Jest przykładem dla młodych graczy, jak powinni dbać o siebie przez  całą karierę, ale również dla graczy trzydziestokilkuletnich, którzy myślą o zakończeniu kariery, że gdy spojrzą oni na siebie i zaczną dobrze trenować, mogą pograć jeszcze kilka lat" Moyes

A teraz już o samym meczu, meczu wyrównanym, z piękną bramką i indywidualnymi błędami o dużym znaczeniu

Patrząc na wyjściowe jedenastki dwie rzeczy szybko rzuciły się w oczy. Villas-Boas dokonał znaczących korekt personalnych w porównaniu z zeszłotygodniową klęską, a Moyes postanowił z okazji zbliżających się mikołajek sprawić prezent kibiców i w sytuacji, gdy kontuzjowany jest RVP postawił na szpicy na Rooneya, a na swej nominalnej pozycji pierwszy raz od niepamiętnych czasów zagrał Shinji Kagawa.

AVB, ostatnio krytykowany za błędy taktyczne w meczu z City ustawił swój zespół nietypowo. Przyjęło się, że ze pierwszy kwadrans należy do Tottenhamu, że wtedy Koguty atakują, starają się stłamsić rywala, pokazać mu swoją siłę. Teraz było zupełnie inaczej.Tottenham grał defensywnie, oddał inicjatywę gościom (60% do 40% w posiadaniu piłki dla Manchesteru United) i nastawił się na kontrataki. Ta zmiana wyszła Kogutów na dobre. Gospodarze tworzyli sobie lepsze okazje, wreszcie mogłem zobaczyć jakiś błysk, krótki ale zawsze w grze Soldado (fajna dwójkowa akcja z Paulinho zakończona strzałem z pozycji, z której Hiszpan powinien przynajmniej trafić w światło bramki i świetne prostopadłe podanie do Lennona). W oczy raziło jednak to, jak często Tottenham poprzez swą niedokładność tracił piłkę.

Niestety, nieważne jak prawidłowo dobierze się taktykę na mecz, jak dobrze zawodnicy będą wykonywać swoje zadania to nigdy nie sposób przewidzieć błędów indywidualnych. Po pierwszym Rooney dostawił nogę, po drugim wystarczyło, że wykorzystał rzut karny. Oba błędy były niezwykle istotne, bo pozwalały gościom doprowadzać do wyrównania.

Co ciekawe, żadna z bramek nie padła po jakiejś ciekawej, rozegranej w szybkim tempie akcji. Bramki Tottenhamu to pierw strzał z wolnego Walkera ( prawdziwe od bohatera do zera), który nie powinien znaleźć się w bramce i wystarczy się cieszyć, że przy następnych stałych fragmentach gry, gdy mur był ustawiony to nikomu, nawet jednemu z Czerwonych Diabłów nie przyszło do głowy podskoczyć. Druga bramka to chyba strzał życia Sandro, bo nie potrafię przypomnieć sobie na szybko jego piękniejszej bramki. Szkoda tylko, że w ogólnym rozrachunku dała ona gościom tak mało.

Manchester United nastawił się na grę skrzydłami, a szczególnie swym prawym, którego bronił Vertonghen. Aż 57% akcji Czerwone Diabły przeprowadziły właśnie tą stroną, co tylko potwierdza fakt, że Moyes chciał wykorzystać brak w ekipie Kogutów klasycznego lewego obrońcy, bo Belg mimo umiejętności gry lewą nogą jest typowym środkowym defensorem.

Na miano zawodnika meczu bez wątpienia zasłużył będący w świetnej formie Wayne Rooney. Dynamika, zaangażowanie w grę defensywną mimo gry na szpicy, instynkt strzelecki, wizja gry to główne wyznaczniki fantastycznej ostatnio dyspozycji. Widać, że po zmianie trenera doświadczony napastnik gra lepiej, a kontuzja RVP jest mu na rękę i pozwala rozwinąć pełnię umiejętności, być w centrum uwagi
Dla lubiących liczby: Anglik oddał 5 strzałów, mial 78% dokładnych podań i był przy piłce 71 razy, miał dwa odbiory, zablokował dwa strzały, lecz np. nie przeprowadził dziś żadnego udanego dryblingu.

Ostatnie pół godziny to korekty personalne, rozpaczliwe próby strzelenia bramki, która dałaby zwycięstwo i podcięłaby skrzydła przeciwnikowi. Pół godziny, które były zestawiając je z pierwszą godziną gry po prostu słabe są warte zapamiętania jedynie ze względu na świetną kontrę Tottenhamu, którą prawie wykończył Townsend

A prawdziwym zwycięzcą meczu jest Andre Villas- Boas. Swą postawą, pomysłem na taktykę zespołu pokazał, że się nie poddał i zrobi wszystko by Tottenham był jak najsilniejszy. A tuż po meczu rozpoczął bój z dziennikarzami!

Hull- Liverpool,  historyczne zwycięstwo Tygrysów 

Przed samym meczem sieć obiegła zła dla fanów Liverpoolu wiadomość. Sturridge nie zagra przez najbliższe 6-8 tygodni z powodu problemów z kostką. W pierwszej jedenastce od początku Moses i Sterling.


Rykoszet to zderzenie dwóch ciał, w wyniku którego minimum jedno z nich zmienia kierunek swojego ruchu. Definicja ta idealnie pasuje dzisiaj do dwóch sytuacji. Po pierwsze przy strzale Livermore piłka odbija się od obrońcy The Reds i wskutek tego uderzenia zmienia swój kierunek i mamy otwarcie wyniku.
Po drugie Liverpool przy kontakcie z Tygrysami zmienił poziom swojej gry rozgrywając najgorszy występ w tym sezonie. Goście nie potrafili sobie poradzić z ambitnie usposobionymi, dyrygowanymi przez trójkę Meyler- Huddlestone- Livermore gospodarzami. Z każdą minutą meczu Hull grało coraz lepiej, stwarzał sobie coraz grożniejsze sytuacje, a Liverpool kontynuował tradycję dwóch oblicz, dobrej pierwszej i słabej drugiej połowy. Dla Hull, które odniosło swoje pierwsze w historii zwycięstwo nad Liverpoolem wielkie brawa. Ja z całego meczu zapamiętam dwie rzeczy. Beznadziejną wręcz postawę Skrtela, który miał udział przy każdej straconej bramce, a swój występ podsumował strzeleniem samobója i reakcję Kolo Toure na drugą bramkę gospodarzy. NIE NIE NIE!!!

Jedno jest pewne. Widząc statystyki tego spotkania, mało kto powiedziałby, że Hull wygrało dwoma bramkami.

Ofensywne stałe fragmenty gry, jako siła ekipy Rodgersa..

10 bramek strzelili już w tym sezonie gracze Liverpool po stałych fragmentach gry. Rzut karny, rzut wolny, dośrodkowanie ze stojącej piłki im żadna różnica. Dwóch świetnych strzelców w osobie Gerrarda i Suareza, wysocy dobrze grający głową środkowi obrońcy w postaci Skrtela i Aggera, a przede wszystkim coś co sprawia, że Liverpool przewodzi w tej statystyce. Każdy zawodnik ma ściśle określone zadania (jak się ruszać, w której części boiska się znajdować), a im częściej to jest powtarzane, im częściej wykonuje się danych ruch tym bardziej staje się on przyzwyczajeniem, swoistym odruchem bezwarunkowym. Regularna praca na treningach, dobrze wypracowane schematy przynoszą korzyści choć dzisiaj było to jedynie przedłużenie serii meczów ze strzeloną bramką. I dziś tak jak przeważnie bywa w pomeczowych raportach widnieje słynne "stwarzanie sytuacji po stałych fragmentach gry", gdy chcemy zobaczyć jakie były mocne strony The Reds.


... a skrzydła pomysłem nietrafionym

          źródło: whoscored.com

Znaleźliście już dwie pomarańczowe kółka z numerami 31 i 12? Jeśli tak, to widzicie wprost, jak szeroko w przekroju całego meczu ustawiona była dwójka skrzydłowych, który w planie Rodgersa miała odgrywać dziś kluczową rolę i być dostarczycielami licznych piłek w pole karne.

Moses: 1 kluczowe podanie, zmarnowanie 100% sytuacji w momencie, gdy na tablicy widniało 1:1, zero dośrodkowań, 32 podania, jeden udany drybling

Sterling: 2 kluczowe podania, aż trzy dośrodkowania i tyleż samo udanych dryblingów, 14 podań

Z czym kojarzy Wam się skrzydłowy? Rajdy bokiem boiska, dryblingi, dośrodkowania, w dzisiejszej piłce też schodzenie do środka i oddawania strzałów. Mniej więcej się zgadza, prawda?

W grze bądź co bądź młodej dwójki nie zauważyłem niczego takiego. Wiadomo, mają oni jeszcze dużo czasu, by piłkarsko dojrzeć, ale np, Sterlingowi niedługo sama szybkość nie wystarczy do bycia nawet w szerokiej kadrze Liverpoolu.

Tak naprawdę w mojej opinii tylko boczni obrońcy od czasu do czasu starali się zdziałać coś na skrzydle, ale przy dobrze ustawionej i funkcjonującej maszynie Bruce'a w osamotnieniu nie mogli oni za wiele zdziałać.  Sami zobaczcie, jak wyglądała gra Flanagana i Johnsona w ofensywie

źródło: fourfourtwo.com



Rodgers popełnił błąd, nie docenił  przeciwnika, bo mam wrażenie że mimo, że Hull grało naprawdę dobrze- groźne akcje, dobra gra defensywna, silny środek pola, który przyćmiewając swój odpowiednik z Anfield też wpłynął na słabą grę skrzydłami gości- to z Coutinho od początku remis byłby w zasięgu nóg piłkarzy The Reds. 





Niestety dwóch meczy rozgrywających się o godzinie 17 nie dane mi było obejrzeć w całości. Z meczu Chelsea- Southampton widziałem tylko minutę. Na szczęście tą pierwszą. Sensacyjną. Niespodziewaną. Co za błąd defensywy Chelsea.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz