niedziela, 24 listopada 2013

Teraz, albo nigdy. Mistrzostwo po 10 latach?


Dwanaście kolejek już za nami, z niewielkim zaokrągleniem minęła właśnie 1/3 sezonu. Sezonu, jak na razie spełniającego w pełni kibicowskie wymagania. Sensacyjne wyniki, nowe gwiazdy, zaskakujące postawy niektórych zespołów, kontrowersyjne sędziowskie decyzje, a z tego wszystkiego, natłoku wydarzeń wyłonił się niespodziewany lider, londyński Arsenal. Jest sezon 2013/2014. Minęło dziesięć lat od ostatniego mistrzostwa drużyny z północnego Londynu. Teraz o tym, dlaczego to Kanonierzy z dużą dozą prawdopodobieństwa skończą sezon na pierwszym, upragnionym miejscu.


  1. Rozdzielona odpowiedzialność- atut niewidziany od dawna                                                                                                                                                                                                             Patrząc na postawę Arsenalu w tegorocznej kampanii można zauważyć bardzo ważną rzecz. Kanonierzy to zespół bez pojedynczego lidera. Nie ma tu patrzenia na jedną, wyróżniającą się jednostkę, jak dwa lata temu na Robina Van Persiego, tutaj każdy współtworzy sukces, każdy jest gotów wziąć na siebie odpowiedzialność. Słabszy dzień ma Özil, nic nie szkodzi. Główne skrzypce zaczynają grać Ramsey, Arteta, czy Cazorla. Nie ma tak naprawdę meczu, w którym by wszyscy zawodnicy jednocześnie zawiedli. Zawsze jest ktoś w porównaniu do poprzednich lat, kto znajdzie w sobie odwagę, by zacząć prowadzić grę zespołu, by natchnąć swych kolegów z zespołu.  Gracze wychodzą do piłki, potrafią ją przytrzymać, bądź błyskawicznie odegrać piłkę do lepiej ustawionego piłkarza, który zawsze gotów znajduje się w ich pobliżu. Nikt nie odpuszcza, nie przechodzi koło meczu. Każdy chce współtworzyć sukces
                                                                           
  2. Z archiwum X: Dobra gra defensywna                                                                                                                                                                                                                                                     W ostatnich dwóch sezonach Arsenal tracił odpowiednio 49 i 37 bramek. Sporo, jeśli weźmiemy pod uwagę coroczne aspiracje Kanonierów, ich stałe miejsce w TOP4. Indywidualne błędy, zbyt małe zaangażowanie, brak koncentracji,  problemy komunikacyjne między graczami tworzącymi linię obrony to główne przyczyny słabej dyspozycji Arsenalu w defensywie w ostatnich latach.                    Grający ustawieniem 4-2-3-1  Kanonierzy w tym sezonie zachwycają postawą defensywną mimo, że stracili w 12 meczach 10 bramek (tylko Southampton stracił mniej). Będący w świetnej dyspozycji Szczęsny, niepopełniający błędów zbyt wielu boczni obrońcy, ale przede wszystkim dwa duety. Po pierwsze niesamowity w tym sezonie niemiecko-francuski środek obrony. Kto by pomyślał, że Kościelny do spółki z Mertesackerem mogą grać na tak wysokim poziomie. Znakomicie uzupełniający się gracze potrafiący świetnie grać głową byliby podporą każdego zespołu w Europie. Nie przypominam w sobie, żebym w tym sezonie padła bramka bezpośrednio po błędzie duetu Kościelny-Mertesacker. Podstawowa w tym sezonie czwórka defensywna Arsenalu gra niezwykle skutecznie nie mając problemu z łapaniem rywali na pozycji spalonej. Statystki są powalające. Średnio 14 przechwyceń na mecz, 22 wślizgi, 3 strzały zablokowane. Przed nimi dwójka graczy, która zabezpiecza linię obrony w sposób przede wszystkim efektywny. Efektowności tu się nie zobaczy. Przed każdym meczem Wenger ma problem. Kogo wybrać na te pozycje. Przecież zarówno Flamini, Arteta, jak i Ramsey, który poprawił skuteczność swych wślizgów w sposób nieprawdopodobny są graczami, którzy rozumieją się i wspierają bardzo dobrze. Nie ważne na którą parę Wenger się zdecyduje, może być pewny, że raczej nic tragicznego w przestrzeni przez nią broniącej się nie wydarzy.  Ale pamiętajmy o jednym. Broni cały zespół.                  
                                                                                                                
  3. Skład pełen kontuzji                                                                                                                                                                                                                                                                                 Paradoksalnie długa lista kontuzjowanych o wysokich umiejętnościach : Podolski, Walcott, Oxlade- Chamberlain, Diaby w momencie, gdy klub znajduje się na pozycji lidera w 1/3 sezonu jest atutem jakich mało. Zespół radzi sobie w obecnym kształcie bardzo dobrze, a gdyby coś się przytrafiło- nagła kontuzja, obniżenie lotów przez któregoś z graczy to powracający gracze z ochotą wskoczą na ich miejsce, bo każdy z nich może coś wnieść pozytywnego do gry Kanonierów. Przede wszystkim skrzydłowi, bo tych jest deficyt w obecnym składzie Arsenalu.                                                            
  4. Testy dojrzałości wielopłaszczyznowej, czyli 28 punktów w 12 meczach.                                                                                                                                                                                                 Arsenal w tym sezonie kilka testów ma za sobą. Zakończone zwycięstwem na własnym stadionie bez straty bramki w piękny, a przede wszystkim inteligentny sposób mecze z Tottenhamem, Liverpoolem i Southampton pokazują siłę Arsenalu.  Sensacyjna porażka z Aston Villą, pechowa porażka na Old Trafford i remis z WBA nie zachwiały morale, ani formą zespołu z północnego Londynu. Arsenal w starciu ze świetnie dysponowanymi rywalami pokazywał dojrzałość, mądrze broniąc, nie tracąc głowy w kryzysowych sytuacjach.  Kanonierzy rozwinęli się niebywale jako zespół pod względem mentalnym. Z każdym rywalem starają się grać na 100% swych umiejętności (oczywiście zdarzają się gorsze okresy, jak pierwsza połowa na OT), czy to Norwich, czy Tottenham. Podchodzą do rywali z należytym szacunkiem, starając się zmniejszać obroty tylko gdy pozwala na to sytuacja. Jedno się nie zmieniło i dobrze. Arsenal nadal dlugo utrzymuje się przy piłce (55% średnio na mecz), wymienia wiele podań, imponuje pod względem wymienności pozycji i gry kombinacyjnej.                                                                                                                                                                                        
  5. Rozbita skarbonka                                                                                                                                                                                                                                                                                       Klasyczne "Spend some f***ing money" ciągnęło się długo za Wengerem. Rekordowy transfer Özila sprawił, że używanie tego hasła stało się nieaktualne. Transfer niemieckiego rozgrywającego wpłynął na Arsenal niejednoznacznie. Po pierwsze Wenger pokazał, że potrafił rozbić skarbonkę, gdy potrzebuje tego sytuacja. Po drugie transfer ten pokazuje, że Arsenal to zespół wielki o ogromnych ambicjach. Po trzecie jest to świetny ruch marketingowy. Po czwarte i co najważniejsze transfer ten wpłynął niezwykle pozytywnie na cały zespół. Gracze są zachwyceni, że zawodnik tej klasy do nich dołączył, a sam Özil stał się dla nich swoistą inspiracją, napędza ich do lepszej gry. Teraz pozostaje oczekiwać kolejnych transferów o dużej wartości, choć sprowadzenie Flaminiego pokazuje, że da się znaleźć świetnego gracza na wolnym rynku.                                                                                        
                                                             
  6. Słabości rywali                                                                                                                                                                                                                                                                                             Arsenal punktuje i cały czas znajduje się na szczycie tabeli, patrząc na rywali z bezpiecznej czteropunktowej wysokości. Jego bezpośredni konkurenci na swój sposób zawodzą.  Manchester City jest mocny tak naprawdę tylko u siebie, zdobywając na wyjeździe jedynie 4 punkty. Liverpool jest zbyt zależny od duetu SAS i gdy ich się powstrzyma to o bramki ciężko (sam duet zdobył 18 z 24 bramek strzelonych przez Liverpool w tym sezonie). Manchester United dopiero odbudowuje swoją formę i ten sezon będzie dla nich przejściowy. Chelsea, może stać się groźna jak poukładała Mourinho w pełni swoją sytuację kadrową. Southampton, Newcastle i Everton są zespołami jeszcze za słabymi by włączyć się do walki o mistrzostwo na przestrzeni całego sezonu
Mocne strony w pigułce: 
  • wykańczanie akcji
  • tworzenie sytuacji strzeleckich dzięki indywidualnym umiejętnościom danych graczy
  • odbiór piłki 
  • walki w powietrzu
  • gra skrzydłami
  • kontrataki

Podsumowanie

Na niespodziewaną pozycję Arsenalu składa się wiele czynników. Wysoka dyspozycja i morale wszystkich zawodników, brak kolejnych kontuzji itd. Można by wymieniać w nieskończoność. Teraz dla Wengera, sztabu szkoleniowego, jak i samych zawodników cel jest prosty. Odzyskać utracony przed laty tytuł, czyli zrobić wszystko by nie stracić wywalczonego w dobrym stylu fotelu lidera. Oczywiście, "wszystko się może zdarzyć" cytujący klasyk Lady Pank, ale bez odpowiednich zimowych wzmocnień przede wszystkim na pozycji napastnika, bo sam Giroud nie wystarczy, a Bendtner, czy Sanogo to gracze z dużo niższej półki, a przede wszystkim bez dozy szczęścia, która pozwoli uniknąć licznych kontuzji, przypadkowo straconych bramek jest to awykonalne. Ja jednak wierzę głęboko w to, że Arsenal do samego końca będzie walczył o mistrzostwo,a jeśli wszystko się ułoży to za rok w maju, Kanonierzy po dziesięcioletniej przerwie znowu zostaną oficjalnie najsilniejszą drużyną Anglii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz