wtorek, 18 czerwca 2013

Co z tą Polską?

Minęło równo 11 dni. 11 dni od jednego z najgorszych meczy polskiej reprezentacji w tym wieku.  Mecz ten nie może być zapomniany. Musi tkwić w świadomości polskich piłkarzy, kibiców, jako przestroga, że mówiąc kolokwialnie łatwo nie będzie.




Mentalny problem

Przeglądając polskie media po remisie z Mołdawią można śmiało określić pragnienie, które najczęściej się przewijało. Dymisja Fornalika. Trener reprezentacji to ktoś, kto powinien umieć z wyselekcjonowanej przez siebie grupy stworzyć kolektyw osiągający maksimum swoich umiejętności, czyż nie? A jeśli tak nie jest to won, nie chcemy go. Taka oto mentalność narodu.

W sprawie Fornalika zgadzam się w pełni ze słowami prezesa Bońka:

Ile w tym winy Waldka, że w Kiszyniowie Rybus nie trafił w sytuacji sam na sam, a Polanski nie potrafił zagrać prostej piłki do Lewandowskiego? Uważam, że wartość dobrej ekipy piłkarskiej dzieli się tak: 80 procent stanowią zawodnicy, 20 procent trener . - 

Nie ma co zwalniać selekcjonera, którego jakby nie patrzeć, jako kibice bardzo chcieliśmy na tym stanowisku. Została przypomniana stara piłkarska prawda, że to nie trener gra na boisku. To nie jest Fifa, że może on w odpowiedniej chwili nacisnąć przycisk i spowodować ruch danego piłkarza, jego strzał, podanie.  Fornalik robi co może, najlepiej jak umie prowadzi reprezentację, ale on nam meczów nie wygra.

Problemem reprezentacji nie jest jak wielu sądzi  selekcjoner i nie są umiejętności powoływanych zawodników.  Grajków mamy naprawdę niezłych, tylko łączy ich jeden, niepokojący aspekt, który ma gdzieś swoje podłoże w ich mentalności. 

To owa mentalność różni obecną reprezentację od tej sprzed 10 ( ponowny awans na MŚ), czy tej pamiętnej sprzed 40 lat (3 miejsce na MŚ). Odnoszę dziwne wrażenie, że brak tej reprezentacji lidera z prawdziwego zdarzenia, grupy osób, który na boisku bądź w szatni będzie potrafiła krzyknąć i zmotywować kolegów. Kiedyś Wałdoch, Hajto, Kałużny mimo że nie byli graczami klasy na przykład Piszczka, czy Błaszczykowskiego to dzięki swojej charyzmie dawali zespołowi o wiele wiele więcej niż na ten przykład wspomniane gwiazdy Borussii. 

Piłkarze, jakby przyjeżdżali na zgrupowania reprezentacji po to by po prostu to odbębnić i mieć z głowy, a nie po to by dać z siebie wszystko grając z orłem na piersi. Może czas pozbyć się gwiazd dających z siebie wszystko tylko w piłce klubowej i może czas sięgnąć po graczy klasę gorszych, ale graczy którzy będą reprezentować Polskę ze wszystkich sił, nie odpuszczając żadnej piłki, walcząc zaciekle o punkty do samego końca. Bo tylko taka postawa da nam jakikolwiek sukces. Pamiętne wygrane z Portugalią nie wzięły się z nie wiadomo jakich to fenomenalnych umiejętności, tylko z zadziorności i walki do końca. I tego teraz brakuje. Brakuje zostawienia całego siebie na boisku.

Nie sposób rzec, kiedy to się zmieni. Może takim powiewem walki i zaangażowania będzie grupa młodzieży, która coraz śmielej puka do drzwi reprezentacji. Wiem jedno. Piłkarze muszą dać z siebie maksimum w ostatnich meczach eliminacyjnych, nawet jeśli szanse na awans są znikome. Muszą pokazać, że im zależy




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz