wtorek, 2 kwietnia 2013

Hit wśród starć wagi średniej




Jest jedna rzecz stała, która w kwietniu nas nie rozczaruje. Mimo że za oknem śnieg, to dziś wieczór każdy będzie miał okazję rozkoszować się początkiem ćwierćfinałowych starć w elitarnej Lidze Mistrzów.  
Na start PSG- Barcelona i Bayern- Juventus, a jutro Real- Galatasaray i Malaga- Borussia.  Starcia, których nikt na początku sezonu w tej fazie rozgrywek się nie spodziewał mogą przynieść kibicom wiele futbolowych emocji, choć wśród nich można wskazać tylko jedno starcie na szczycie. 

Nikogo nie dziwi, że w trzech parach faworyt jest z góry określony i łatwy do wskazania. W starciach bukmacherskich faworytów z ekipami pucharowo raczkującymi w dwudziestym pierwszym wieku nie powinno być żadnych niespodzianek. Ale w rywalizacji dwóch mistrzów tak łatwo nie jest.

Z jednej strony rozjuszona monachijska machineria, która za wszelką cenę chce zatrzeć negatywne wrażenie po sezonie "drugich miejsc".  Maszyna bez skaz, pełna równowartościowych członków o czym świadczy niedawny pogrom HSV 9:2 ! będąca nowym mistrzem Niemiec (nie oszukujmy się, nie wiadomo co by musiało się stać by Bayern stracił kilkunastopunktowe prowadzenie w tak krótkim czasie) cel ma jasny: TRIUMF W LIDZE MISTRZÓW.  W tym roku zdarzył im się tylko jeden słabszy mecz, który mógł w jednej chwili zniweczyć starania całego sezonu. Porażka 0:2 z Arsenalem była powodem do zaniepokojenia, jeśli podkreślić fakt, że Bayern wygrał bramkami na wyjeździe tą rywalizację, lecz monachijczycy szybko wrócili na właściwe tory. Jedno jest pewne. Trudno znaleźć wartościowego rywala dla Bayernu w obecnej formie. Real, Barcelona, a może....


.... Juventus. Ekipa z Turynu wróciła na właściwe tory po aferze Calciopoli. Śmiało zmierzają po drugie mistrzostwo z rzędu, w europejskich pucharach dawno nie ponieśli porażki, a do tego z powodzeniem reaktywowali słynne 3-5-2.  Według wielu fachowców Stara Dama jest aktualnie najrówniej grającą drużyną w czołowych ligach europejskich, co sprawia, że nie ważne z kim gra, to ich rywal musi się mieć na baczności. Nawet specjalnie na dzisiejsze starcie Conte postanowił wypowiedzieć monachijczykom wojnę w środku pola modyfikując lekko ustawienie na 3-5-1-1 i wprowadzając nazywanego nowym Vieirą młodego Pogbę. Tylko jest jedno ale. Niby małe, ale jest. 

Istotną różnicą pomiędzy tymi firmami jest poziom napastników. To czego w Bayernie nadmiar, to tego jak na złość w Juventusie niedosyt. Stara Dama cierpi na brak klasowego napastnika, choć nie można zapominać, że Giovinco, Matri, Vucinic strzelać umieją, może nie tak często jak asy Bayernu, ale lekarstwem na zrównoważenie tej różnicy powinna być druga najskuteczniejsza pomoc w Europie dowodzona przez generała Pirlo. 

Większość obstawia jako przyszłego półfinalistę ekipę z Niemiec, ale ja mam dziwne wrażenie, że Juventus wygra tą rywalizację. Na ME Niemcy ulegli Włochom, a obie zespoły to trochę zmienione personalnie kopie, bądź pierwowzory tych reprezentacji. Jaki będzie wynik tej rywalizacji okaże się poniekąd już dzisiaj. Mecz w Monachium będzie determinował postawę zespołów w rewanżu, a jeśli Juve dziś nie osiągnie korzystnego rezultatu to miło całej sympatii do włoskiej ekipy strat raczej u siebie nie odrobi. Bayern nie zagra znowu tak tragicznie jak z Kanonierami.. Oby Conte dziś też tak się cieszył : 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz