wtorek, 19 marca 2013

Niemożność Arsenalu




Słysząc gwizdek kończący mecz pomiędzy Bayernem, a Arsenalem naszło mnie proste myśl, która pewnie dręczy wielu fanów zespołu z Londynu.
Kolejny sezon bez trofeów, kolejny sezon rozczarowań, słabych występów przeciwko zespołom z najniższej półki. Kto jest temu winny?
By znaleźć na to odpowiedź musimy cofnąć się do pierwszych sukcesów Kanonierów za Wengera i oprzeć się w pewnym stopniu na wnioskach zawartych w "Arsenal. Jak powstawał nowoczesny superklub"

Gdy na początku sezonu 1996/1997 klub obejmował Wenger nie miał czasu na kombinowanie z taktyką. Postawił na pracę u podstaw, która miała pomóc graczom wznieść się na wyżyny. Mimo początkowej wrogości, uwidocznionego poprzez nazywanie go mianem profesorka, która nie zna angielskiego gracze zaczęli przekonywać się do metod francuskiego szkoleniowca.  Mimo wstrząsu, jakim niewątpliwe dla angielskich graczy przyzwyczajonych do niezbyt zdrowego trybu życia były nowe zasady wprowadzone przez Bossa- zdrowy tryb żywieniowy, treningi ukierunkowane na bieganie- okazało się, że ma on rację.

Sam Paul Merson borykający się wtedy z problemami alkoholowymi rzekł: "Nowy menadżer dał nam niewiarygodną wiarę"  Przez pierwszy rok bezwzględność Wengera zdumiewała, następne sezony pokazywały, że ma on rację.

By dobrze spojrzeć na to, co w tym momencie jest głównym powodem nie pojawiania się nowych pucharów w klubowej gablocie odpowiednim wydaje się porównanie składów Arsenalu z trzech okresów. Z 1998, 2004 i z obecnych dwóch, trzech ostatnich sezonów i tego, jakie decyzje transferowe przede wszystkim zostały podjęte

To co łączyło mistrzowskie ekipy z 1998 i 2004 to w mojej opinii jedna bardzo ważna rzecz- zbilansowany skład. Młodzi mieli od kogo się uczyć. W kadrze byli zarówno młodzi zdolni, jak i gracze bardzo doświadczeni, obyci z twardymi zasadami panującym w Premier League.

Kolejną cechą ważną dla tamtych zespołów była ich psychiczna dojrzałość. Nie ważne z kim, nie ważne gdzie zespół był w stanie odrobić straty czego idealnym przykładem był wygrany 4:2 mecz z Liverpoolem, gdy schodząc do szatni przegrywając 1:2 drużyna została natchniona przez graczy, którzy sami przeprowadzili rozmowę motywacyjną.

Dojrzałość, zbilansowany skład to nie wszystko. Było jeszcze dwie sprawy. Na boisku zawsze przebywało kilku liderów skłonnych krzyknąć, gdy tego potrzeba, nie bojących wziąć się odpowiedzialności na swoje barki. Ostatnim ważnym składnikiem tej mistrzowskiej mieszanki była fizyczność graczy. Twardo grający, silni, nieustępliwi. To można śmiało było rzecz o głównym trzonie tamtych dwóch, różnych drużyn.

Teraz jest inaczej.... Wenger zatracił gdzieś transferowe wyczucie. Oczywiście, należy chwalić go to, że wie kiedy gracza sprzedać i przeważnie klub finansowo wiele na tym zyskuje. Ale jedno zastanawia. Czemu teraz nie może on znaleźć takiego Kolo Toure,  Vieiry nie wiadomo. Niepokoi niezauważenie takich diamentów jak Bale, Cech (ściągnięty z dobrze znanej trenerowi rodzimej ligi) i nieumiejętność zastępowania odchodzących ważnych graczy, równie wartościowymi zawodnikami.

Tak, Wenger to trener ekonomista zaślepiony wizją sukcesu z młodzieżą. Tylko, że ta młodzież powinna mieć się od kogo uczyć i nie być cały czas broniona. Wielu byłych zawodników podkreśla, że Boss lub ktoś ze sztabu rzadko mówią co trzeba poprawić w ich grze, a gdy w mediach bronią graczy tłumacząc ich młodym wiekiem ( tia, szczególnie obecny skład na takie miano zasługuje) to oba te fakty generują powiększanie się balona, który jak pęknie spowoduje nieodwracalne zmiany.

Nie można winić jednej osoby za obecną sytuację. Zarząd przyzwyczaił się do tego, że rokroczny start w LM to i tak wiele, jak na minimum, które jest przeznaczone funkcjonowanie klubu, ściąganie nowych graczy itp, ale nam kibicom ten "sukces" coraz mniej satysfakcjonuje.

Jeżeli Arsenal  nie zmieni polityki transferowej, czyli  nie będzie inwestował pieniędzy tylko w młodzież, bądź w graczy nieprzystosowanych pod różnymi względami do gry w najlepszej lidze świata i nie przestraszy się zainwestować poważniejszych sum w celu nabycia pojedynczego gracza to wówczas jest nadzieja. Tak wiem, pod względem zarządzania klubu na płaszczyźnie finansowej klub może nie ma wielu wartościowych rywali. Ale co z tego, że co roku jest dodatni bilans, jak te pieniądze pozostają niewykorzystane. Czas się obudzić. Tottenham, Chelsea, ekipy z Manchesteru, jak i Liverpool nie będą ograniczać wydatków na najlepszych dostępnych na rynku graczy, co może sprawić, że niedługo Arsenal będzie mógł tylko pomarzyć o grze w elitarnych europejskich rozgrywkach.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz