poniedziałek, 5 listopada 2012

Coś się kończy, coś zaczyna

Tylko sobotnie zwycięstwo Interu na Juventus Stadium spowodowało, że nie powtórzył się zeszłotygodniowy skandal, który niespodziewanie znowu dotyczyłby ekipy Starej Damy. Gdy w meczu w Catanii sędzia pod naciskiem ławki rezerwowej nie uznał prawidłowo zdobytej przez gospodarzy bramki, by następnie uznać nieprawidłowo zdobytą bramkę Juventusu we Włoszech zawrzało. 

"Byliśmy dziś świadkami śmierci piłki nożnej" - szalał po meczu prezes Catanii Antonino Pulvirenti. Zaczęły budzić się się demony Calciopoli. Rozgorzała dyskusja o uprzywilejowaniu potentatów. I nie mowa tu tylko o zespole z Turynu. W kolejce numer 11 zarówno Milan, jak i Napoli skorzystały na kontrowersyjnych decyzjach arbitrów. Na półwyspie Apenińskim niezwykle popularna staje się teoria o uległości sędziów, którzy podświadomie wspierają głównych faworytów do mistrzostwa. 

Jeden z włoskich oddziałów irlandzkiej firmy bukmacherskiej ze względu na złe decyzje arbitrów wprowadził tzw. "Payout Justice". Zgodnie z założeniami również Ci postawili na zwycięstwo Catanii otrzymają należną im wypłatę. Przynajmniej ktoś postępuje zgodnie z zasadami Fair Play. 

Sobotni wieczór również został naznaczony nieudaną decyzją arbitrów. Gdy w 28 sek. została uznana bramka zdobyta przez Vidala wydawałoby się, że Inter już kolejny rok z rzędu nie potrafi zdobyć kompletu punktów na wyjeździe w Turynie. Przecież Juventus rozkręca się powoli, Większość bramek zdobywa w drugich częściach spotkania, gdy to dzięki dobremu przygotowaniu fizycznemu i waleczności potrafi rywala zdominować. W LM zawsze pierwsi tracili bramkę by potem rywala dogonić, ostatnio w lidze Napoli ugodzili  dopiero pod sam koniec spotkania.

Lecz tym razem było inaczej. Inter miał pomysł na zwycięstwo i udało mu się je odnieść. Fantastycznym pomysłem okazało się wyznaczenie napastników do przeszkadzania liderowi Turyńczyków, Andrei Pirlo. Teraz już nikt nie pamięta, że sezon rozpoczęli tak słabo jak Milan, tylko że im udało się zachować trzon drużyny, którą mądrze zarządza młodziutki Stramaccioni, które włoskie media coraz śmielej przyrównują do wybitnych poprzedników, na czele z The Special One. 

Po sobotnim meczu, po tym jak zakończyła się niebywała seria 49 spotkań bez porażki fani Serie A zaczynają coraz głośniej mówić, że chyba wreszcie pojawił się ktoś kto byłby w stanie nawiązać wyrównaną walkę do samego końca z bądź co bądź mimo ostatnich wydarzeń głównym faworytem do mistrzostwa. We włoskiej lidze zaczynają się dziać rzeczy niezwykle ciekawe. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz