poniedziałek, 17 marca 2014

Zakazów ciąg dalszy.

"Uważamy, że to najprostsza zasada: mecz od początku do końca nie jest miejscem na manifestowanie haseł, obrazów i innych symboli sponsorskich, politycznych, religijnych" Alex Horne, sekretarz generalny FA

Tak jak zrozumieć potrafię, że reklamy podczas meczu mogą być jedynie zawarte na okalających boiska bandach i klubowych koszulkach, a wszelka inna próba marketingowego czynu jest karana, tak jak było to w przypadku Bendtnera i reklamy Paddy Power na bokserkach, tak nie potrafię pojąć pozytywów płynących z zakazu umieszczania czegokolwiek na podkoszulkach. 

Przygotowywanie specjalnych koszulek jest czymś, co pomaga piłkarzom lepiej wyrazić siebie i pokazać ich prawdziwe "ja". Kto nie pamięta radości Iniesty po strzeleniu bramki w finale MŚ 2010, sposobu w jaki Balotelli celebrował jednego z goli w pogromie "Czerwonych Diabłów" niech szybko nadrobi zaległości. To nie była próba nakłonienia kogoś do kupna czegoś, pokazania poparcia politycznego, tylko odbicie tego, jaki dany zawodnik jest. Hiszpan jest człowiekiem dla którego ogromną wartością są więzi rodzinne, przyjacielskie, zaś Włoch to zawodnik, który lubi szokować. 

Sekretarz generalny FA wspomina również o tym, by na podkoszulkach nie było symboli religijnych. Jestem przeciwny. Pozwalamy zawodnikom pokazywać swoją wiarę, gdy wchodzą na boisko wcześniej dotykając płyty boiska i wykonując znak krzyża, pozwalamy im wyrażać swe przekonania poprzez celebrację bramek, gdy wznoszę w triumfalnym geście ręce ku górze. Czemu mamy im zabronić zamieścić na podkoszulce haseł dla nich ważnych?  Religia to nie polityka!

Podkoszulki, tak jak celebracja bramek to sposób piłkarzy na wyrażenie siebie. Nie zabierajmy im tego. Futbol tylko na tym straci. Nasi ulubieńcy- Kaka, Ronaldinho, Balotelli, czy Iniesta- wiele stracili by na swej wyrazistości, gdyby nie mogli pokazywać prawdziwego "ja" na boisku.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz