![]() |
fot. PAP |
Nikt nie miał wątpliwości, że w zwycięskim 6:1 starciu z Celtikiem Legia była zespołem pod każdym względem lepszym. Kibicom przypomniały się czasy, gdy Wisła Kasperczaka szalała w Pucharze UEFA. Balon był napompowywany, teraz tym jednak słusznie. W środę po postawieniu przysłowiowej kropki nad i i pozostałych spotkaniach eliminacyjnych było wiadomo, że Legię czeka ktoś z piątki : Bate, Apoel, Steaua, RB Salzburg i Ludogorets. Na portalach społecznościowych fani prześcigali się w przedstawianiu swoich pragnień dotyczących potencjalnego rywala. W czwartek wieczorem Legia została poinformowana o wszczęciu śledztwa ws. rewanżowego spotkania ze szkockim mistrzem.
Nieścisłość zauważył Paul Krahenbuhl, szwajcarski delegat. W myśl przepisów Bartosz Bereszyński nie powinien pojawić się na boisku. Były zawodnik Lecha Poznań odbywał karę 3 meczów zawieszenia w europejskich pucharach. Wydawać by się mogło, że po dwumeczu z Irlandczykami i pierwszym spotkaniu z Celtikiem kara została odsiedziana. Jak się okazało, wcale tak nie było.
Aby być uprawnionym do gry w klubowych rozgrywkach UEFA, piłkarze muszą być zarejestrowani w UEFA przed upływem ustalonego terminu. Tylko piłkarze uprawnieni do gry mogą odbywać kary za kartki.Bereszyński wchodząc na boisko cały czas był zawodnikiem zawieszonym! Doszło do niedopatrzenia o jakim nie może być mowy na najwyższym poziomie, w nowocześnie zarządzanym klubie, gdzie każdy detal powinien być dopilnowany.
W piątek przed losowaniem ostatniej fazy eliminacyjnej ogłoszono werdykt. Legia na podstawie obowiązujących przepisów (do przeczytania tutaj - szczególnie polecam art. 14, 18 i 21) została ukarana walkowerem. Stan rywalizacji zmienił się zatem z 6:1 na 4:4. Celtic dzięki bramce strzelonej na Łazienkowskiej awansował. Nie ma co gdybać, co by było gdyby Vrdoljak wykorzystał jedną z dwóch jedenastek. Było, minęło.
Decyzja wywołała oburzenie polskich kibiców. Popularny portal ma wypuścić koszulki z napisem "FUCK UEFA", zirytowani kibice mówią głośno o mafii i zastanawiają się ile Celtic dał w przysłowiową łapę. Wszędzie pełno przekleństw i mowy nienawiści zrozumiałej w momencie, gdy jedno niedopatrzenie niweczy marzenia tysięcy. Mało jest głosów patrzących na całą sprawę z dystansem.
Prawda jest taka, że Legia zawaliła, a ludzie odpowiedzialni za dopilnowywanie szczegółów (nie tylko Ostrowska, która stała się kozłem ofiarnym) zatrudnieni w pionie sportowym nie wypełnili w 100% swoich obowiązków. Nie ma co oskarżać UEFY, trzeba wziąć na siebie odpowiedzialność tak, jak to zrobił Bogusław Leśnodorski, który na swym twitterze mówi wprost, że zawiódł. Trzeba czekać na to, jakie personalne decyzje podejmie prezes Legii. Na razie został opublikowany jedynie list Dariusza Mioduskiego.
Legia sama jest sobie winna w zaistniałej sytuacji, a ja nie chcę nawet wyobrażać sobie teraz co czują piłkarze i sztab szkoleniowy. Ich rozczarowanie, frustracja, gniew są słuszne. To nie oni zawinili. Oni dali z siebie wszystko, pokazali że mimo klasy przeciwnika (tak wiem, Celtic to nie ten sam zespół co kilka lat temu) potrafią zagrać na solidnym poziomie i zmasakrować przeciwnika.Legia upadła, ale prawdziwy test dopiero przed nią. Test, którego celem jest ponowne ukazanie swej siły. Test Berga i całego sztabu szkoleniowego.
Na drodze Legii do fazy grupowej stoi FC Aktobe. Rywal, którego trzeba zmiażdżyć by pokazać swoją klasę w Lidze Europejskiej. Wiele osób podkreśla, że to rozgrywki bez znaczenia, że gra w niej nie ma znaczenia. Na taką opinię mogą sobie pozwolić Manchesteru United, a nie zespołu o charakterystyce Legii. Na swój sposób występ w fazie grupowej LE jest dla Legii błogosławieństwem.
Po pierwsze będzie to czas by pokazać siłę aktualnego zespołu na tle rywali z Europy. Ze względu na ich klasę, kilka poziomów niższą niż tą, w której trzeba zmierzyć się w Lidze Mistrzów istnieje szansa na awans, zebranie punktów ułatwiających rozstawienie w przyszłości przede wszystkim, jeśli przypomnimy sobie jak świetnie ostatnimi czasy na europejskiej arenie radzi sobie Lech.
Po drugie, jeśli Legia zostanie mistrzem, Berg zachowa posadę i będzie przygotowywał zespół do kolejnej walki o fazę grupową LM to zdobędzie dzięki LE potrzebne doświadczenie. Będzie wiedział, jak prowadzić zespół który jednocześnie występuje w lidze i musi podróżować regularnie na starcie z europejskimi rywalami. Ta wiedza ułatwi Norwegowi przygotowywanie zespołu w przyszłości
Szkoda tylko, że za błąd kilku osób płaci cały zespół, a na Ligę Mistrzów przyjdzie poczekać kolejny rok. Pytanie tylko, jak wtedy będzie wyglądał zespół mistrza Polski ? Zatrzymanie czołowych zawodników, tak jak to w tym sezonie zrobiła Legia może za rok być niemożliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz