sobota, 1 marca 2014

Sobota z Premier League- Popis Schürrle

fot. squawka.com

Zawieszenie Pardew, słaby Arsenal, Lukaku znowu strzela, hat-trick Schürrle, czyli sobota z Premier League w pełnej krasie. Zaczynamy!

1. Zwycięstwo Srok w cieniu czynu Alana Pardew. 

W Newcastle powoli zaczynają odkrywać sposób na grę po odejściu Cabaye'a. Po serii słabych występów Sroki wygrały drugi mecz z rzędu, tym razem pokonując swojego rywala aż 4:1. Znowu świetnie zagrał Loic Remy, którego wykupienie powinno być głównym celem Newcastle w letnim okienku transferowym. 


Jednak za kilka dni nikt nie będzie pamiętał o dobrym występie francuskiej kolonii w Premier League. W 67 minucie doszło do starcia między Alanem Pardew, a Davidem Meylerem, w wyniku którego pomocnik Hull wylądował na ziemi. Po meczu angielski szkoleniowiec żałował swej postawy: 

"Nie miałem zamiar zrobić niczego agresywnego, wykonałem ruch głową i to wystarczyło. Cała sytuacja to dla mnie nauczka i powód do wstydu."

Wiadomo, że na samym odesłaniu na trybuny się nie skończy i Pardew spędzi kilka spotkań na obserwowaniu meczu z wysokości trybun. Jaka to będzie kara jeszcze nie wiadomo. Wiadomo jednak, że teraz szkoleniowiec Srok będzie na świeczniku. Zresztą nic dziwnego. Jamie Carragher stwiedził, że zachowania takie jak te są nieakceptowalne, a w szczególności nie przystają menedżerom, którzy powinni umieć zachować klasę. Nie sposób się z byłym obrońcą Liverpoolu nie zgodzić, prawda?


2. Karny zadecydował

Nie ma po co usprawiedliwiać żadnego z dwóch zespół. Zarówno Stoke, jak i Arsenal zagrały dziś tragicznie, a o końcowym wyniku zadecydował rzut karny, wykorzystany o dziwo przez Jonathana Waltersa,mistrza w wykonywaniu jedenastek. 

W całym meczu najbardziej wyróżnił się sędzia, który jak mógł wzbraniał się przed pokazaniem kopaczom ze Stoke zasłużonych upomnień. 3 żółte kartki to zdecydowanie za mała kara dla gospodarzy. 



Na razie zespół z północnego Londynu jest trzeci, ale prawie pewne jest, że po nadrobieniu przez Obywateli dwóch zaległych spotkań Kanonierzy spadną na miejsce premiowane grą w eliminacjach Ligi Mistrzów. Przed Arsenalem teraz kolejna seria ciężkich spotkań- Everton, Bayern, Tottenham, Chelsea, Manchester City- które wszystkim kibicom odpowiedzą na pytanie co w tym sezonie osiągnie prowadzona przez Wengera drużyna. Jeśli zagra tak jak dziś- oddając w pierwszej połowie 2 celne strzały, w drugiej zero- to marzenia o trofeach przyjdzie jej odłożyć na przyszły rok. 

O głupocie kibiców Stoke nie wspomnę. Nie warto.

3. Powrót Lukaku

O tym, jak ważny dla prawidłowego działania maszyny Martineza jest rosły Belg przekonaliśmy się ponownie dzisiaj. W meczu, w którym zespół rywala jest w odwrocie, broni się wszystkimi siłami czasem, jak sam Hiszpan twierdzi potrzeba nie tylko ciągłej koncentracji, ale przede wszystkim odrobiny magii i jakości, która pozwoli zdobyć Ci upragnioną, zwycięską bramkę.

Lukaku, który powrócił do gry po ponad miesięcznej absencji potrzebował zaledwie 22 minut, by po dośrodkowaniu Bainesa zdobyć bramkę na wagę trzech punktów i przerwać serię zwycięstw Młotów. Licznik zatrzymał się na 4.


4. Przełamanie El Pistolero. 

W najlepszym meczu kolejki Artur Boruc nie zdołał zatrzymać Suareza, który bramką z 16 minuty nie tylko wyprowadził Liverpool na prowadzenie, ale przede wszystkim przerwał swoją passę 6h i 52 minut bez bramki. Tylko, że to trafienie to nie jedyne na co warto zwrócić uwagę po spotkaniu na St. Mary's.

Po pierwsze świetne znowu zagrał Raheem Sterling, który potrzebował zaledwie minuty, by po zameldowaniu się na boisku wpisać się na listę strzelców. W obliczu kontuzji Theo Walcotta, słabego okresu Androsa Townsenda w Tottenhamie młody skrzydłowy staje się jednym z pretendentów do gry w Brazylii od pierwszej minuty.

Po drugie trzeba postawić duży plus przy grze bocznych obrońców Southampton, którzy dzięki ustawieniu Liverpoolu- brak nominalnych skrzydłowych, nienadążanie środkowych obrońców- mieli ułatwione zadanie i często zapuszczali się pod bramkę gości. Kupno duetu Shaw- Chambers każdemu klubowi na świecie pozwoliłoby zabezpieczyć pozycję bocznych obrońców na kilkanaście lat.

Po trzecie Liverpool awansował na drugie miejsce w tabeli, dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu i pozostaje w grze o mistrzostwo, choć jeszcze nie tak dawno nikt nie wierzył w taki scenariusz. Rodgers kolejny raz pokazuje, że jest fachowcem przez duże F wykonując na Anfield świetną pracę.

Szkoda tylko Southampton. Porażka zasłużona, choć może nie aż tak wysoka.

5. Klasyczny, lecz nie perfekcyjny Schürrle

Po pierwszej połowie można się było zastanawiać, co Mourinho musi zrobić by wstrząsnąć zespołem i wrócić do domu z tarczą. Okazało się, że nie zawsze trzeba korzystać z suszarki, by odpowiednio zmotywować swój zespół., czasem wystarczy cisza.

Nie powiedziałem ani słowa w przerwie, pierwsza połowa była tragiczna w naszym wykonaniu. 
Wcześniej rozmawialiśmy o tym, że Fulham nie może mieć większego pragnienia zwycięstwa niż my. W drugiej połowie zmieniliśmy intensywność gry i zaczęliśmy wygrywać indywidualne pojedynki. Zdecydowałem nie przemawiać w przerwie, bo potrzebowałbym na to więcej niż 20 minut. Gracze pokazali swoją prawdziwą inteligencję. To był mecz dwóch połówek. W pierwszej zagraliśmy słabo, w drugiej fenomenalnie

Co tu dużo mówić. Manewr Mourinho zadziałał w 100%.

16 minut. Tyle dokładnie potrzebował Schürrle, by strzelić trzy bramki. Szkoda tylko, że nie strzelił z jednej bramek głową. Wtedy oprócz klasycznego hat-tricka Niemiec miałby na swoim koncie tak zwany perfekcyjny. Ale cóż. Nie można mieć wszystkiego. Skrzydła Chelsea funkcjonowały dzisiaj fenomenalnie, a popis znowu dał Eden Hazard notując asysty przy dwóch pierwszych trafieniach.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz